Toksyczne linki – czyli największy mit branży SEO

Toksyczne linki to mit. Żaden link nie szkodzi, a sposób użycia tych linków bywa niewłaściwy.

Zaszkodzić może sposób użycia linków, a nie same linki

Linki same w sobie nie zaszkodziły żadnej domenie, najprawdopodobniej ich sposób użycia zaszkodził. Jest tak między innymi dlatego, że branże i frazy kluczowe są różne.
Przykładowo mając 1000 dobrze rankujących miejscówek (miejsc, skąd możemy pozyskać linki do naszej strony) w jednej branży, nawet na główne frazy można takie linki dodać bezpośrednio do strony docelowej, co przełoży na bardzo wysokie pozycje (w ścisłej czołówce).
Ale w innej branży (gdzie algorytm ma bardziej dokręcone parametry) należy linkować przez przekierowanie 301 lub przez pośrednie zaplecze. Wynikać może to np. z faktu że w top10 wyników wyszukiwań znajdują się strony z małą ilością linków prowadzących do nich bezpośrednio.

Są słowa kluczowe, gdzie i nawet kilka lat temu nie można było wypozycjonować domeny, do której prowadziło bezpośrednio zbyt dużo linków. Ale to nie jest wina tych linków, a sposobu ich użycia.

Disavow Tools

W branży SEO pewnie każdy słyszał o tym narzędziu. Google wypuściło je z przekazem do webmasterów, żeby zrzekali się złych, spamerskich linków, które pozyskali w celu niecnego manipulowania wynikami organicznymi. Co narusza wytyczne dla webmasterów.
W rzeczywistości Disavow Tools jest jak koń trojański od Google dla tzw. specjalistów białego SEO.
Każde działanie związane z pozycjonowaniem jest niezgodne ze wskazówkami dla webmasterów. Każdy pozyskany link ma na celu manipulowanie wynikami organicznymi. Taka jest wykładnia Google, ale w celu dużego pola manewru przy aktualizacjach algorytmu. A aktualizacje algorytmu to nic innego jak zmiany parametrów definiujące wyniki organiczne.
Przykładowo słynny Pingwin 2013 – strony spadły, bo miały w swoim profilu linków zbyt dużo anchorów (kotwice odnośników) z frazami kluczowymi. Aby wrócić, wystarczy zróżnicować profil linków, np. przez dodanie dużej ilości linków na czysty adres URL strony.
Niestety, część pozycjonerów tego nie dostrzegła i zgłosiła swoje linki do Disavow Tools.

W dłuższej perspektywie Disavow Tools przyniosło w branży SEO bardzo degradujące skutki. Większość publicznych miejscówek przestała działać.

Obecne realia

Z uwagi na dużą liczbę oflagowanych miejscówek, obecnie bardzo ważne jest mocne zaplecze oraz lista dobrze przetestowanych publicznych miejscówek, co poruszę w innych artykułach.

Zatem w chwili obecnej ktoś może powiedzieć, że te publiczne oflagowane miejscówki to są toksyczne linki.
Tak i nie. Jeśli nową domenę będziemy linkować tylko z takich miejscówek, do tego w konkurencyjnej branży, gdzie suwaki algorytmu są mocno dokręcone, to faktycznie mogą być problemy z rankowaniem.
Natomiast tego typu linki mogą zostać użyte do innych celów, np. do podlinkowania wpisów na zaplecze w celu szybszej indeksacji. Albo też w branży „niebieskich tabletek” gdzie nadal liczy się przede wszystkim liczba linków.

 

Case study wykorzystania linków z oflagowanych miejscówek

Dla przykładu możemy wskazać frazy z kategorii “prawnik”, “adwokat w dużym mieście”. Strona została podlinkowana z 50 stron zapleczowych (nowych artykułów). Nowo utworzone podstrony z linkiem do strony docelowej zostały podlinkowane GSA i XR na defaultowych bazach w ilości kilkaset linków na jeden wpis na zapleczu.

Efekty może nie są spektakularne, ale zadowalające.

Kluczowe wyjaśnienie tego artykułu znajduje się w pierwszym akapicie: „ Zaszkodzić może sposób użycia linków, a nie same linki”.

Wniosek, z tego wszystkiego płynie taki: Każdy link w jednej sytuacji może spowodować duży wzrost pozycji i tak samo może zaszkodzić (obniżyć pozycje), jeśli został użyty w niewłaściwy sposób.

Write a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *